Ustroń i Wisła. Byli u nas kolarze z Rzeszowa

W miniony weekend przyjechało do nas pięciu kolarzy z Rzeszowskiego Towarzystwa Rowerowego: Tomek, Tadek, Jacek, Łukasz i Virus (ale nie corona).

W sobotę pojechaliśmy bocznymi drogami przez Cisownicę w stronę Ustronia. Przejazd nie był przez centrum koło Wisły, ale zaraz przesunęliśmy się do części z uzdrowiskami i domami uzdrowiskowymi pod Równicą. W Jaszowcu rowerowaliśmy po nowej asfaltowej ścieżce pachnącej jeszcze świeżością. Z Ustronia do Wisły ogarnęliśmy, moim zdaniem, jeden z najtrudniejszych podjazdów w naszej okolicy – osiedle Tokarnia. Podjazd ma długość tylko półtora kilometra i składa się trzech odcinków. Najtrudniejszy jest środkowy, bo nachylenie ma aż 21 % a reszta 10 – 13 %.

W Wiśle również ominęliśmy centrum, żeby szybko i sprawnie dojechać po głównej drodze do Wisły Czarne i zapory. Tam spokojnym tempem wspinaliśmy się doliną Czarnej Wisełki aż na Stecówkę. Dolina mi przypomina dolinę Głuchowej w Nydku. Chyba dlatego je obie p lubię.

Punktem kulminacyjnym była Przełęcz Szarcula, z której już tylko zjeżdżaliśmy wzdłuż Wisły (pomijając małe „hopki” z Ustronia do Dzięgielowa). Zatrzymaliśmy się jeszcze przed zamkiem prezydenckim, żeby zrobić wspólne zdjęcie.

Plan był taki, żeby pierwszą część wycieczki zrobić trudną, z różnymi podjazdami, wszystkimi rodzajami nawierzchni – była trawa, błoto, żwir i kocie łby. Myślę, że się udało. Przy wytyczaniu trasy pomyliłem kilometry i w rzeczywistości całość miała tylko 65 km, czyli nie było tak strasznie.

Prowadzę grupę przez Cisownicę i pokazuję, że skręcamy w prawo. Z tyłu słyszę głos: Robert, nie musisz pokazywać. Widzę: prosto płaszczyzna – w prawo podjazd, to pewnie jedziemy w górę.

Podczas jazdy dyskutowaliśmy, że część z nas ma taki zwyczaj. Jadąc gdzieś na rowerze poznać kawałek nowej ścieżki, drogi, nowy skrót czy podjazd, chociaż sto metrów i może to być nawet ślepa ulica. To spełniliśmy, tak na pewno było w sobotę.

Szkoda, że na wieczorne posiedzenie przy piwku, nie przyjechali beskidziocy kolarze ani sympatycy. Marek, Leszek i ja znaliśmy Rzeszowian z wyjazdu do nich, a Stasiek….

Rano mówi Tomkowi z Rzeszowa: 
– Znam w Rzeszowa Jacka, ma sklep z rowerami… coś es be. 
– NSB?
– Tak!
– To patrz tam…tam idzie.
(znali się dobrze a kilka lat się nie widzieli)

Robert Wałaski
kierownik sekcji kolarskiej

nr. wycieczki: 2021/K3
termin: 28. 8. 2021